26 lutego 2015

Koleżanki paryżanki

*Ten tekst już się pojawiał na niektórych stronach... potem gdzieś zniknął, dlatego umieszam go tu gdzie powinien być już od dawna :)

KoleżAnki pAryżanki- czyli sposób na samotność


Wszystko zaczęło się od maila o treści: „Cześć jestem Hania. Mieszkam w Paryżu. Chętnie spotkałabym się z Tobą na kawę. Pozdrawiam”.
Tego dnia zakończyła się moja paryska samotność, a zaczęła przygoda z młodą Polonią.


Okazało się, że Hania zna bardzo dużo Polek w Paryżu, bo takie też było jej postanowienie, kiedy się tu przeprowadzała. Chciała obudzić młodą Polonię, wyrwać ją z codziennej rutyny i zagranicznej samotności. Dlatego, w 2010 roku, stworzyła na jednym z portali internetowych grupę koleżAnki pAryżanki. Grupę, w której najważniejszą zasadą jest AKTYWNOŚĆ i spotkania na żywo.

Zaczęło się od spotkań w Boullion Belge w 20 dzielnicy Paryża (w każdą środę serwowano tam darmowy kuskus). Co tydzień na spotkania przychodziła „stała” grupa Polek, za każdym razem przyprowadzając nowe znajome. Od razu wyczuwało się, że tego potrzebowałyśmy, że mamy mnóstwo wspólnych tematów. Każda miała tyle historii do opowiedzenia, że spotkania okazywały się zbyt krótkie i potem przez tydzień, z niecierpliwością czekało się na kolejne.
Zaczęły się tworzyć nowe przyjaźnie, a spotkania przeniosły się poza bar. Latem do parków i nad Sekwanę, zimą do mieszkań tych, które mają więcej niż 9m2 paryskiej przestrzeni życiowej.
Często okazywało się, że mieszkamy niedaleko siebie (np. w Ivry-sur-Seine było nas cztery) lub że pochodzimy z tego samego miasta w Polsce.

Dialog wyglądał mniej więcej tak:

„-Skąd jesteś?
- Z okolic Poznania.
- Ja też, a dokładnie z Piły.
- O! Z Piły? Tak naprawdę to jestem z okolic Piły- ze Złotowa znasz?
- Tak. Urodziłam się tam” :)

Dlaczego Francja? Większość z nas została we Francji po studiach, przyjechała za miłością lub w poszukiwaniu pracy. Możliwe, że młode pokolenie Polonii ma łatwiej. Mamy pozwolenie na pracę, możemy latać tanimi liniami do Polski, znamy języki obce. Jednak nadal większość wykształconych Polek pracuje w restauracjach lub jako opiekunki. Jedne dlatego, że nie znają języka francuskiego, inne, bo nie mogą znaleźć lepszej pracy.
Są też takie, które zostały tu po studiach lub po studiach w Polsce wyjechały do Francji, dlatego polski rynek pracy jest im zupełnie obcy. Myśląc o powrocie do Polski po kilku latach spędzonych za granicą czują, że będę musiały nauczyć się wszystkiego od początku. To trochę tak, jakby znowu wyjeżdżały do obcego kraju, z tą tylko różnicą, że znają język lokalny.
Wiele Polek nadal szuka swojego miejsca, często powtarzając, że najlepszym rozwiązaniem byłaby praca przez pół roku we Francji i pół roku w Polsce. Nie potrafią się zdecydować na jeden z tych krajów. Ja również jestem „rozdarta”. Za każdym razem powtarzam sobie, że w tym roku spędzę wakacje w innym kraju niż Polska, a gdy tylko dostaję urlop- kupuję bilet do Krakowa. Po tygodniu z rodziną, moje myśli biegną już w kierunku Wieży Eiffla.
Kiedy jedne z nas podejmują decyzję i wracają do kraju, by po kilku miesiącach znowu postawić walizki na paryskim bruku, ogłaszając na forum- „wróciłam!”- inne wyjeżdżają na chwilę i już tu nie wracają.

Przez pierwsze dwa lata w Paryżu nie znałam nikogo z Polski. Na początku nie szukałam takich znajomości. Chciałam podszkolić język, znaleźć pracę i poznać tutejszą kulturę. Nie tęskniłam za tym, by tutaj żyć tak jak w Polsce, ale nie ukrywam, że mi tego brakowało.
Wystarczy wejść na fora internetowe, aby zrozumieć, że samotność zagranicą to główny problem Polonii i to nie tylko tej młodej. Bałam się też, że takie znajomości będą bardzo interesowne.
Próbowałam zaprzyjaźnić się z Francuzami, ale to dość specyficzna mentalność. Francuzi często mają swoje stałe grupy znajomych z liceum lub ze studiów i ciężko stać się ich częścią. Dopiero mail od Hani pokazał mi, że nie jestem jedyną samotną Polką w Paryżu, a grupa koleżAnki pAryżanki zupełnie zmieniła moje nastawienie do młodej Polonii.
Mimo iż, jesteśmy w tym samym wieku, bo w granicach 25-35 lat, to jednak każda ma swoją historię i często nie tak osobistą, jakby się mogło wydawać. Spotykając się z rodakami okazuje się, że historia lubi się powtarzać i że bardzo wiele nas łączy. Nasi francuscy przyjaciele niekoniecznie rozumieją nasze rozterki, z Polkami rozumiemy się bez słow. Szczególnie jeśli jesteśmy na tym samym etapie życiowym: młode żony, mamy, rozwódki. Dzielimy się doświadczeniami i jeśli trzeba dodajemy otuchy.

Młode polskie mamy umawiają się na spacery i pikniki, żeby ich maluchy mogły porozmawiać po polsku. Wymieniają adresy lekarzy, aptek i przedszkoli. Nowym paryżankom dajemy rady, co do mieszkań (choć to niekończąca się opowieść), administracji czy pracy. Rozwódki opowiadają sobie „błędy młodości” i doradzają adwokatów. Inne wymieniają się informacjami na temat dobrych (polskich) fryzjerek, sklepów i szkół językowych etc.
Dokładnie tak samo wygląda to w Internecie. Doradzamy, pytamy, pomagamy i organizujemy. Każda z nas może dorzucić nową koleżankę do grupy, robiąc małą prezentację i już! (W tej chwili grupa liczy 257 członkiń).

W Internecie nie brakuje stron z ogłoszeniami typu: szukam mieszkania, pomóżcie znaleźć pracę, czy ktoś jedzie do Polski na święta? To co wyróżnia grupę koleżAnki pAryżanki to jej główna zasada- bycie aktywnym! Zdarza się, że któraś wraca do kraju zostawiając pracę i mieszkanie innej. Jednak szukanie mieszkań interesuje nas tak samo jak to, co się dzieje w mieście, gdzie można się wybrać w weekend lub dobrze zjeść. Chcemy się przede wszystkim cieszyć paryskim życiem RAZEM!
Czasem na forum naszej grupy wystarczy wrzucić hasło pt. „Kto idzie dziś ze mną na rolki lub mam trzy bilety do kina- któraś chętna?”. Pięć minut później kilka Polek wyciąga zakurzone rolki spod łóżka i leci z nią nad Sekwanę lub umawia się do kina.
Te które nie mogę wyjechać na święta często spędzają je razem. Organizują Wigilię lub pieką wielkanocne ciasta. W Andrzejki razem wróżą, a kiedy gra polska drużyna, kibicują przed ekranem telewizora w barze Paris Polska, jedząc pyszne pierogi.
Kiedy jedna z koleżanek paryżanek bierze ślub w kościele przy pl. Concorde, dwie ławki wypełniają jej paryskie znajome z Internetu, wystrojone i uśmiechnięte. Każda okazja do spotkania jest dobra- kolejna zasada założycielki grupy.

Wcześniej większość nas spędzała urodziny siedząc samotnie z kieliszkiem wina w dłoni, uśmiechając się do ekranu komputera, na którym rodzina składała życzenia. Teraz pisze się maila do baru przy Panteonie, że ich ulubiona grupa Polek będzie świętowała urodziny. Właściciel baru odpowiada radośnie, że czeka na nas z niecierpliwością. Kilka dni później, samotna wcześniej Polka, świętuje urodziny w pubie wypełnionym po brzegi pięknymi dziewczynami, na które zawsze może liczyć.

Sukces grupy koleżAnki pAryżanki to zasługa ich samych. To przede wszystkim motywacja i aktywność.
Już w innych zagranicznych miastach dziewczyny i mamy, które zainspirowała opowieść o naszej grupie, zasiadają przed ekrany swoich komputerów i wysyłają wiadomość o treści: „Cześć, jestem Ewa, z chęcią spotkałabym się na kawę”- do nieznajomej im jeszcze rodaczki...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz