Jestem przekonana, że jednym z
największych luksusów jaki oferuje nam Paryż jest VELIB! Przez
długi czas przekonywałam się do tego środka transportu, głównie,
ze względu na bezpieczeństwo jego użytkowania. Wcześniej często
jeździłam rowerem, ale nie po dużych miastach. Na pierwszą próbnę
namówiła mnie koleżanka. Wykupiłam abonament (zwykły), który
pozwala na jazdę gratis przez 30 min. Teraz jestem posiadaczką
trochę droższego abonamentu dla
pasjonatów „passion” i mogę jechać przez 45 min za darmo.
Poza
tym, np. dzięki stacjom Velib + dostaje się dodatkowe minuty.
Natomiast jeśli przekroczy się dozwolony czas, płaci się za to
dodatkowo: pierwsze 30 min 1€, następne 2€ itd. Na pewno nie
jest to rower na długie wypady np. do Bois de Vincennes, czy poza
Paryż, bo trzeba ciągle pamiętać o tym, żeby nie przekroczyć
darmowego czasu. Warto zatem mieć dodatkowy, własny rower, który
na pewno przyda się w momencie, kiedy chcemy zaplanować wycieczkę dłuższą niż 30 min. Własny rower
przydaje się również wtedy, kiedy w pobliżu naszego domu nie
ma już ani jednego dostępnego Veliba.
Aby się zarejestrować jako
użytkownik, wystarczy wejść na stronę internetową serwisu i
wybrać odpowiedni abonament roczny, tygodniowy bądź dzienny (te
można kupić bezpośrednio na stacji Veliba), następnie wybiera się
odpowiednią opcję i albo przysyłają specjalną kartę na podany
adres, albo przesyłają kod dzięki, któremu można aktywować
abonament bezpośrednio na kartę navigo i już!
Jaki jest Velib? Jest to szary,
ciężki, miejski rower, z koszyczkiem z przodu, światłami
przednimi i tylnymi i 3 przerzutkami. Bardzo wygodny do jazdy po
mieście. Gorszy na piaszczyste tereny... W Paryżu jest to rower
szary, w Tuluzie (Vélo Toulouse) i w Lyonie (Vélo'v)
szarno-czerwony, a w Polsce, we Wroclawiu czarny. Mam nadzieję, że niedługo wiele miast zdecyduje
się na takie ekologiczne rozwiązanie.
Dodatkowo, La Ville de Paris
wymyśliło program Cité Green, który wspiera ekologiczne używanie
roweru. Wystarczy się zarejestrować na stronie podając numer
abonamentu Velib i od tej pory za każde użycie roweru zbiera się
punkty, które później można wymienić na prezenty! Strona
pokazuje również klasyfikację i nasze miejsce wśród
zarejestrowanych użytkowników.
Od kiedy odkryłam ten środek
transportu, Paryż stał się małym miastem, gdzie wszędzie
dojeżdża się w max. 30 min. Był to dla mnie koniec jazdy
zatłoczonym metrem, często z przesiadkami. Czasem odcinek, który
metrem zajmuje 25 min, rowerem pokonuje się w 10! Jeśli ktoś nie
wierzy proszę przejechać Paryż z północy na południe - 30 min –
niecałe! Do tego poznaje się miasto, różne miejsca, i podróżuje
przejeżdżając wszystkie „kulturowe” dzielnice - od hinduskiej
(Gare du Nord) po chińską (13 dzielnica). A kiedy jest jakikolwiek
problem z metrem wsiada się na rower i problem z głowy. Nie
rozumiem ludzi, którzy mówią, że życie w Paryżu to „metro,
boulot, dodo”, są tacy którzy części zwanej „metro” nawet
nie znają.
Gdy przyjadą znajomi, wystarczy
wykupić im za 1,70€/dzień lub 8€/tydzień abonament, by mogli
zwiedzać miasto rowerowo i uniknąć wszelkich niedogodności
związanych z metrem. Poza tym, według statystyk jest to
najbezpieczniejszy miejski środek transportu! Nie trzeba długo
szukać miejsca do parkowania i nie płaci się za nie. Nie trzeba
się też martwić, że ktoś nam go ukradnie i że musimy nim wracać
gdy pada deszcz, bo gdy go przyczepimy na stacji, to po prostu o nim
zapominamy! A nocne powroty? Ile razy stresowałeś/aś się, że uciekło
Ci ostatnie metro? Jeśli masz abonament na Veliba, ten czeka na Ciebie
całą noc, a powrót nim do domu to zazwyczaj żabi skok!
Velib ma oczywiście też swoje złe
strony... Nie zawsze czeka na nas na najbliższej stacji, a nawet na
kilku najbliższych go brak. Wtedy na jego znalezienie traci się
dużo czasu, chociaż na każdej ze stacji można sprawdzić gdzie są
najbliższe, dostępne rowery - jeśli widzimy, że zostały tylko
trzy, to dobrze wiedzieć, że małe jest prawdopodobieństwo, że są
one sprawne. Dobrze jest mieć „swoje”, sprawdzone stacje i
wiedzieć kiedy i gdzie można znaleźć dostępny rower. Czasem też
nie ma go gdzie przyczepić, bo stacja jest cała zapełniona, czas
nam się kończy i zanim znajdziemy nową stację naliczane są
dodatkowe minuty, za dodatkową opłatą... Oczywiście veliby
istnieją tylko w zonie 1-2 dlatego, tym co mieszkają dalej niestety
nie ułatwiają życia.
Jak już mówiłam, nie możemy
jeździć nim po mieście ile chcemy – trzeba pamiętać, żeby go
co jakiś czas przypiąć, ale po odpięciu można jechać dalej...
Oczywiście gdy jest brzydka pogoda i na wielką ulewę nie wystarczy
przeciwdeszczowa peleryna to warto się jednak przesiąść na
autobus bądź metro. Myślę, że minusem jest też brak bagażnika.
Oczywiście nie wszędzie są trasy rowerowe i trzeba znaleźć swoją
drogę wśród autobusów, skuterów i samochodów uważając na
skręcających w prawo bądź lewo kierowców, którzy nie zawsze
pamiętają o pierwszeństwie rowerzystów jadących prosto.
Mimo wszystko polecam ten środek
transportu, bo jest praktyczny, szybki i w dostępnej cenie. Nie
zabiera miejsca w mieszkaniu i jest najlepszym sposobem na
poznawianie miasta „en direct”. A na odległości, które
pokonowało się wcześniej metrem reaguje się „nie wiedziałam,
że to tak blisko!”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz