27 lutego 2015

Oto VELIB




   Jestem przekonana, że jednym z największych luksusów jaki oferuje nam Paryż jest VELIB! Przez długi czas przekonywałam się do tego środka transportu, głównie, ze względu na bezpieczeństwo jego użytkowania. Wcześniej często jeździłam rowerem, ale nie po dużych miastach. Na pierwszą próbnę namówiła mnie koleżanka. Wykupiłam abonament (zwykły), który pozwala na jazdę gratis przez 30 min. Teraz jestem posiadaczką trochę droższego abonamentu dla pasjonatów „passion” i mogę jechać przez 45 min za darmo. 
   Poza tym, np. dzięki stacjom Velib + dostaje się dodatkowe minuty. Natomiast jeśli przekroczy się dozwolony czas, płaci się za to dodatkowo: pierwsze 30 min 1€, następne 2€ itd. Na pewno nie jest to rower na długie wypady np. do Bois de Vincennes, czy poza Paryż, bo trzeba ciągle pamiętać o tym, żeby nie przekroczyć darmowego czasu. Warto zatem mieć dodatkowy, własny rower, który na pewno przyda się w momencie, kiedy chcemy zaplanować wycieczkę dłuższą niż 30 min. Własny rower przydaje się również wtedy, kiedy w pobliżu naszego domu nie ma już ani jednego dostępnego Veliba.

   Aby się zarejestrować jako użytkownik, wystarczy wejść na stronę internetową serwisu i wybrać odpowiedni abonament roczny, tygodniowy bądź dzienny (te można kupić bezpośrednio na stacji Veliba), następnie wybiera się odpowiednią opcję i albo przysyłają specjalną kartę na podany adres, albo przesyłają kod dzięki, któremu można aktywować abonament bezpośrednio na kartę navigo i już!

   Jaki jest Velib? Jest to szary, ciężki, miejski rower, z koszyczkiem z przodu, światłami przednimi i tylnymi i 3 przerzutkami. Bardzo wygodny do jazdy po mieście. Gorszy na piaszczyste tereny... W Paryżu jest to rower szary, w Tuluzie (Vélo Toulouse) i w Lyonie (Vélo'v) szarno-czerwony, a w Polsce, we Wroclawiu czarny. Mam nadzieję, że niedługo wiele miast zdecyduje się na takie ekologiczne rozwiązanie.
Dodatkowo, La Ville de Paris wymyśliło program Cité Green, który wspiera ekologiczne używanie roweru. Wystarczy się zarejestrować na stronie podając numer abonamentu Velib i od tej pory za każde użycie roweru zbiera się punkty, które później można wymienić na prezenty! Strona pokazuje również klasyfikację i nasze miejsce wśród zarejestrowanych użytkowników.

   Od kiedy odkryłam ten środek transportu, Paryż stał się małym miastem, gdzie wszędzie dojeżdża się w max. 30 min. Był to dla mnie koniec jazdy zatłoczonym metrem, często z przesiadkami. Czasem odcinek, który metrem zajmuje 25 min, rowerem pokonuje się w 10! Jeśli ktoś nie wierzy proszę przejechać Paryż z północy na południe - 30 min – niecałe! Do tego poznaje się miasto, różne miejsca, i podróżuje przejeżdżając wszystkie „kulturowe” dzielnice - od hinduskiej (Gare du Nord) po chińską (13 dzielnica). A kiedy jest jakikolwiek problem z metrem wsiada się na rower i problem z głowy. Nie rozumiem ludzi, którzy mówią, że życie w Paryżu to „metro, boulot, dodo”, są tacy którzy części zwanej „metro” nawet nie znają.
   Gdy przyjadą znajomi, wystarczy wykupić im za 1,70€/dzień lub 8€/tydzień abonament, by mogli zwiedzać miasto rowerowo i uniknąć wszelkich niedogodności związanych z metrem. Poza tym, według statystyk jest to najbezpieczniejszy miejski środek transportu! Nie trzeba długo szukać miejsca do parkowania i nie płaci się za nie. Nie trzeba się też martwić, że ktoś nam go ukradnie i że musimy nim wracać gdy pada deszcz, bo gdy go przyczepimy na stacji, to po prostu o nim zapominamy! A nocne powroty? Ile razy stresowałeś/aś się, że uciekło Ci ostatnie metro? Jeśli masz abonament na Veliba, ten czeka na Ciebie całą noc, a powrót nim do domu to zazwyczaj żabi skok!

   Velib ma oczywiście też swoje złe strony... Nie zawsze czeka na nas na najbliższej stacji, a nawet na kilku najbliższych go brak. Wtedy na jego znalezienie traci się dużo czasu, chociaż na każdej ze stacji można sprawdzić gdzie są najbliższe, dostępne rowery - jeśli widzimy, że zostały tylko trzy, to dobrze wiedzieć, że małe jest prawdopodobieństwo, że są one sprawne. Dobrze jest mieć „swoje”, sprawdzone stacje i wiedzieć kiedy i gdzie można znaleźć dostępny rower. Czasem też nie ma go gdzie przyczepić, bo stacja jest cała zapełniona, czas nam się kończy i zanim znajdziemy nową stację naliczane są dodatkowe minuty, za dodatkową opłatą... Oczywiście veliby istnieją tylko w zonie 1-2 dlatego, tym co mieszkają dalej niestety nie ułatwiają życia.
   Jak już mówiłam, nie możemy jeździć nim po mieście ile chcemy – trzeba pamiętać, żeby go co jakiś czas przypiąć, ale po odpięciu można jechać dalej... Oczywiście gdy jest brzydka pogoda i na wielką ulewę nie wystarczy przeciwdeszczowa peleryna to warto się jednak przesiąść na autobus bądź metro. Myślę, że minusem jest też brak bagażnika. Oczywiście nie wszędzie są trasy rowerowe i trzeba znaleźć swoją drogę wśród autobusów, skuterów i samochodów uważając na skręcających w prawo bądź lewo kierowców, którzy nie zawsze pamiętają o pierwszeństwie rowerzystów jadących prosto.

   Mimo wszystko polecam ten środek transportu, bo jest praktyczny, szybki i w dostępnej cenie. Nie zabiera miejsca w mieszkaniu i jest najlepszym sposobem na poznawianie miasta „en direct”. A na odległości, które pokonowało się wcześniej metrem reaguje się „nie wiedziałam, że to tak blisko!”.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz