*Ten tekst już się pojawiał na niektórych stronach... potem gdzieś zniknął, dlatego umieszam go tu gdzie powinien być już od dawna :)
KoleżAnki
pAryżanki-
czyli sposób na samotność
Wszystko
zaczęło się od maila o treści: „Cześć jestem Hania. Mieszkam
w Paryżu. Chętnie spotkałabym się z Tobą na kawę. Pozdrawiam”.
Tego
dnia zakończyła się moja paryska samotność, a zaczęła przygoda
z młodą Polonią.
Okazało
się, że Hania zna bardzo dużo Polek w Paryżu, bo takie też było
jej postanowienie, kiedy się tu przeprowadzała. Chciała obudzić
młodą Polonię, wyrwać ją z codziennej rutyny i zagranicznej
samotności. Dlatego, w 2010 roku, stworzyła na jednym z portali
internetowych grupę koleżAnki
pAryżanki.
Grupę, w której najważniejszą zasadą jest AKTYWNOŚĆ i
spotkania na żywo.
Zaczęło
się od spotkań w Boullion
Belge
w 20 dzielnicy Paryża (w każdą środę serwowano tam darmowy
kuskus). Co
tydzień na spotkania przychodziła „stała” grupa Polek, za
każdym razem przyprowadzając nowe znajome. Od razu wyczuwało się,
że tego potrzebowałyśmy, że mamy mnóstwo wspólnych tematów.
Każda miała tyle historii do opowiedzenia, że spotkania okazywały
się zbyt krótkie i potem przez tydzień, z niecierpliwością
czekało się na kolejne.
Zaczęły
się tworzyć nowe przyjaźnie, a spotkania przeniosły się poza
bar. Latem do parków i nad Sekwanę, zimą do mieszkań tych, które
mają więcej niż 9m2 paryskiej przestrzeni życiowej.
Często
okazywało się, że mieszkamy niedaleko siebie (np. w Ivry-sur-Seine
było nas cztery) lub że pochodzimy z tego samego miasta w Polsce.
Dialog
wyglądał mniej więcej tak:
„-Skąd
jesteś?
-
Z okolic Poznania.
-
Ja też, a dokładnie z Piły.
-
O! Z Piły? Tak naprawdę to jestem z okolic Piły- ze Złotowa
znasz?
-
Tak. Urodziłam się tam” :)
Dlaczego
Francja? Większość z nas została we Francji po studiach,
przyjechała za miłością lub w poszukiwaniu pracy. Możliwe, że
młode pokolenie Polonii ma łatwiej. Mamy pozwolenie na pracę,
możemy latać tanimi liniami do Polski, znamy języki obce. Jednak
nadal większość wykształconych Polek pracuje w restauracjach lub
jako opiekunki. Jedne dlatego, że nie znają języka francuskiego,
inne, bo nie mogą znaleźć lepszej pracy.
Są
też takie, które zostały tu po studiach lub po studiach w Polsce
wyjechały do Francji, dlatego polski rynek pracy jest im zupełnie
obcy. Myśląc o powrocie do Polski po kilku latach spędzonych za
granicą czują, że będę musiały nauczyć się wszystkiego od
początku. To trochę tak, jakby znowu wyjeżdżały do obcego kraju,
z tą tylko różnicą, że znają język lokalny.
Wiele
Polek nadal szuka swojego miejsca, często powtarzając, że
najlepszym rozwiązaniem byłaby praca przez pół roku we Francji i
pół roku w Polsce. Nie potrafią się zdecydować na jeden z tych
krajów. Ja również jestem „rozdarta”. Za każdym razem
powtarzam sobie, że w tym roku spędzę wakacje w innym kraju niż
Polska, a gdy tylko dostaję urlop- kupuję bilet do Krakowa. Po
tygodniu z rodziną, moje myśli biegną już w kierunku Wieży
Eiffla.
Kiedy
jedne z nas podejmują decyzję i wracają do kraju, by po kilku
miesiącach znowu postawić walizki na paryskim bruku, ogłaszając
na forum- „wróciłam!”- inne wyjeżdżają na chwilę i już tu
nie wracają.
Przez
pierwsze dwa lata w Paryżu nie znałam nikogo z Polski. Na początku
nie szukałam takich znajomości. Chciałam podszkolić język,
znaleźć pracę i poznać tutejszą kulturę. Nie tęskniłam za
tym, by tutaj żyć tak jak w Polsce, ale nie ukrywam, że mi tego
brakowało.
Wystarczy
wejść na fora internetowe, aby zrozumieć, że samotność
zagranicą to główny problem Polonii i to nie tylko tej młodej.
Bałam się też, że takie znajomości będą bardzo interesowne.
Próbowałam
zaprzyjaźnić się z Francuzami, ale to dość specyficzna
mentalność. Francuzi często mają swoje stałe grupy znajomych z
liceum lub ze studiów i ciężko stać się ich częścią. Dopiero
mail od Hani pokazał mi, że nie jestem jedyną samotną Polką w
Paryżu, a grupa koleżAnki
pAryżanki
zupełnie zmieniła moje nastawienie do młodej Polonii.
Mimo
iż, jesteśmy w tym samym wieku, bo w granicach 25-35 lat, to jednak
każda ma swoją historię i często nie tak osobistą, jakby się
mogło wydawać. Spotykając się z rodakami okazuje się, że
historia lubi się powtarzać i że bardzo wiele nas łączy. Nasi
francuscy przyjaciele niekoniecznie rozumieją nasze rozterki, z
Polkami rozumiemy się bez słow. Szczególnie jeśli jesteśmy na
tym samym etapie życiowym: młode żony, mamy, rozwódki. Dzielimy
się doświadczeniami i jeśli trzeba dodajemy otuchy.
Młode
polskie mamy umawiają się na spacery i pikniki, żeby ich maluchy
mogły porozmawiać po polsku. Wymieniają adresy lekarzy, aptek i
przedszkoli. Nowym paryżankom dajemy rady, co do mieszkań (choć to
niekończąca się opowieść), administracji czy pracy. Rozwódki
opowiadają sobie „błędy młodości” i doradzają adwokatów.
Inne wymieniają się informacjami na temat dobrych (polskich)
fryzjerek, sklepów i szkół językowych etc.
Dokładnie
tak samo wygląda to w Internecie. Doradzamy, pytamy, pomagamy i
organizujemy. Każda z nas może dorzucić nową koleżankę do
grupy, robiąc małą prezentację i już! (W tej chwili grupa liczy 257 członkiń).
W Internecie nie
brakuje stron z ogłoszeniami typu: szukam mieszkania, pomóżcie
znaleźć pracę, czy ktoś jedzie do Polski na święta? To co
wyróżnia grupę koleżAnki
pAryżanki
to jej główna zasada- bycie aktywnym! Zdarza się, że któraś
wraca do kraju zostawiając pracę i mieszkanie innej. Jednak
szukanie mieszkań interesuje nas tak samo jak to, co się dzieje w
mieście, gdzie można się wybrać w weekend lub dobrze zjeść.
Chcemy się przede wszystkim cieszyć paryskim życiem RAZEM!
Czasem na forum
naszej grupy wystarczy wrzucić hasło pt. „Kto idzie dziś ze mną
na rolki lub mam trzy bilety do kina- któraś chętna?”. Pięć
minut później kilka Polek wyciąga zakurzone rolki spod łóżka i
leci z nią nad Sekwanę lub umawia się do kina.
Te
które nie mogę wyjechać na święta często spędzają je razem.
Organizują Wigilię lub pieką wielkanocne ciasta. W Andrzejki razem
wróżą, a kiedy gra polska drużyna, kibicują przed ekranem
telewizora w barze Paris
Polska,
jedząc pyszne pierogi.
Kiedy
jedna z koleżanek paryżanek bierze ślub w kościele przy pl.
Concorde, dwie ławki wypełniają jej paryskie znajome z Internetu,
wystrojone i uśmiechnięte. Każda okazja do spotkania jest dobra-
kolejna zasada założycielki grupy.
Wcześniej
większość nas spędzała urodziny siedząc samotnie z kieliszkiem
wina w dłoni, uśmiechając się do ekranu komputera, na którym
rodzina składała życzenia. Teraz pisze się maila do baru przy
Panteonie, że ich ulubiona grupa Polek będzie świętowała
urodziny. Właściciel baru odpowiada radośnie, że czeka na nas z
niecierpliwością. Kilka dni później, samotna wcześniej Polka,
świętuje urodziny w pubie wypełnionym po brzegi pięknymi
dziewczynami, na które zawsze może liczyć.
Sukces
grupy koleżAnki
pAryżanki
to zasługa ich samych. To przede wszystkim motywacja i aktywność.
Już w innych
zagranicznych miastach dziewczyny i mamy, które zainspirowała
opowieść o naszej grupie, zasiadają przed ekrany swoich komputerów
i wysyłają wiadomość o treści: „Cześć, jestem Ewa, z chęcią
spotkałabym się na kawę”- do nieznajomej im jeszcze rodaczki...